Info
Ten blog rowerowy prowadzi Marthin z miasteczka Poznań. Mam przejechane 14093.83 kilometrów w tym 245.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 26.82 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 63 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2013, Kwiecień1 - 0
- 2012, Kwiecień2 - 0
- 2012, Marzec5 - 3
- 2011, Wrzesień2 - 0
- 2011, Lipiec6 - 0
- 2011, Czerwiec14 - 3
- 2011, Maj13 - 1
- 2011, Kwiecień15 - 4
- 2011, Marzec11 - 0
- 2010, Październik1 - 2
- 2010, Sierpień17 - 0
- 2010, Lipiec13 - 1
- 2010, Czerwiec14 - 13
- 2010, Maj14 - 3
- 2010, Kwiecień14 - 9
- 2010, Marzec12 - 6
- 2010, Luty3 - 3
- 2010, Styczeń3 - 1
- 2009, Październik2 - 0
- 2009, Wrzesień10 - 2
- 2009, Sierpień9 - 5
- 2009, Lipiec15 - 3
- 2009, Czerwiec13 - 1
- 2009, Maj17 - 9
- 2009, Kwiecień16 - 14
- 2009, Marzec16 - 10
- 2009, Luty2 - 2
- 2009, Styczeń4 - 4
- 2008, Grudzień1 - 0
- 2008, Listopad3 - 1
- 2008, Październik12 - 1
- 2008, Wrzesień4 - 0
- 2008, Sierpień16 - 0
- 2008, Lipiec24 - 0
- 2008, Czerwiec2 - 0
- DST 54.29km
- Czas 01:44
- VAVG 31.32km/h
- VMAX 42.20km/h
- Temperatura 26.0°C
- Sprzęt Fanti GO
- Aktywność Jazda na rowerze
Burza, przed którą nie udało się uciec!
Czwartek, 25 czerwca 2009 · dodano: 25.06.2009 | Komentarze 1
Z rana nieco pochmurnie, lecz przejaśniło się. Pobiegałem o ósmej trochę z kumplami coby się rozruszać na resztę dnia. Wyszło marne 1,75km biegu. Ale nie o tym przecież chciałem pisać. Korzystając z pięknej, jakby się mogło początkowo wydawać, pogody postanowiliśmy trochę pokręcić z Robertem i Chrzankiem. W sumie można potraktować to bardziej jako przejażdżkę niż jako trening. Zresztą ja lubie taką jazdę, przynajmniej można sobie na spokojnie pogadać. Na trasie trochę dokuczał wiatr, ale do tego można, ba, a nawet trzeba się przyzwyczaić. Za Przedczem w stronę Izbicy jest fajny, ok 4km odcinek asfaltu. Wygląda na świeżo położony, nie ma dziur, ale jest strasznie nierówny, przez co rzuca niemiłosiernie. Miło przyjemnie i cieplutko, pewnie coś koło 26st. C, ale w oddali rysują się straszliwe deszczowe chmury. Lekki strach czy złapie nas deszcz czy też może nie. Przejeżdżamy przez Izbicę, tam już mokro, ale słońce pięknie świeci, czyli tu już chmurki były, popadało i poszło dalej. Jeszcze chwila jazdy na sucho i przed Brdowem dopada nas burza. Zaczyna lać grubym deszczem, który po chwili zmienia się w grad. Grzmi i trzaskają pioruny. Fajnie jest jechać w burzy. Jednak zatrzymujemy się na terenie kościoła w Brdowie i przeczekujemy największe opady. W kieszonce na plecach mam telefon i aparat, który zażywa kąpiele deszczowe. Deszcz mu niestraszny na szczęście, choć w tą ulewę jednak go nie użyłem. :p Potem już szło gładko i sucho przede wszystkim. A teraz, gdy kończę ten wpis za oknem leje i coś nie ma się ku końcowi tego.Robert - jak zawsze zadowolony
© Marthin